sobota, 20 kwietnia 2019

Trekking - dzień 1




Z Pokhary wyruszyliśmy o 7.00. Czekał nas ok. 3h przejazd jeepami do Siwai. Tam zaczęła się nasza przygoda 😉
Trekking rozpoczęliśmy około 10.30. Pierwsze kilometry pokonaliśmy przy fantastycznej pogodzie. Świeciło słońce, A nas niosły emocje. Dookoła rozciągał się przepiękny widok.
Zatrzymaliśmy się na lunch w jednym z przydrożnych barów. Zimna cola była zbawiennym napojem w ten upał.
Gdy zbieraliśmy się do wymarszu, nastąpiło nagłe załamanie pogody. Niebo spowiły ciemne chmury i zaczął padać deszcz. Doczekaliśmy chwilę z nadzieją; że przestanie padać, ale niestety..Lało coraz mocniej i mocniej, a my musieliśmy dotrzeć do bazy noclegowej przed zmrokiem. W strugach deszczu ruszyliśmy naprzód, nieświadomi tego, co nas czeka. A czekała nas wspinaczka po bardzo stromych schodach, których były tysiące! Szliśmy w górę i mieliśmy wrażenie, że one nigdy się nie skończą...
Było ciężko, bardzo ciężko... Mokro, ślisko, stromo.. Do tego doszedł okropny ból kolana. Niby szłam pod górę, a zdawało mi się, że stoję w miejscu. Plecak ciążył coraz bardziej. Wtedy pierwszy raz pomyślałam, że nie dam rady... Łzy ciekły mi po policzkach  ale zagryzłam zęby i szłam wciąż wyżej i wyżej... Chciałam to zrobić dla Jakuba, ale przede wszystkim dla siebie...
Do Sinuwa dotarliśmy ok.17.00. Przemoczemi, zmarznięci i głodni. Marzyliśmy o ciepłym prysznicu.. Niestety, pokój który dostaliśmy, miał tylko łóżko i łazienkę z dziurą w podłodze.  Ciepłej wody nie było. Nie przyjęliśmy się tym jednak. Zjedliśmy kolację, weszliśmy w śpiwory i zasnęliśmy zmęczeni.
Marzyłam o tym, by rano obudzić się bez bólu, bo już wiedziałam, że te schody, po których wchodziliśmy, to dopiero początek...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz